Zachód już skumał, że rokitnik jest petardą zdrowia i urody. A że nasz kraj z zachodu czerpie, to i się przekona o tym, jak moda do nas dojdzie. Ażeby tak ze wschodu czerpał, bodaj w dziedzinie ziołolecznictwa, toby zdrowszy był od dawna. A gdyby istniała lista porządkowych roślin leczniczych, to rokitnik byłby w pierwszej piątce. Może czas stworzyć taką listę. Ale póki co, o zaletach jegomościa.
Cuda wianki rokitnika
Rokitnik nie bez przyczyny zwany jest złotem Syberii (przybył do nas stamtąd w XIX wieku), bowiem jak złoto jest cenny, a przekona się o tym każda i każdy, kto raz go spróbuje. Zewnętrznie wetrzeć, wewnętrznie dać się mu rozpanoszyć. Mowa o oleju z nasion rokitnika (lub całych owoców – jeszcze cenniejszy), czerwonym lub pomarańczowym (kolor zależy od miejsca występowania rośliny i jakości produkcji, należy wybierać mądrze), który jest dosłownie boskim dodatkiem do kosmetyków, a regularnie spożywany saute poprawia kondycję organizmu jak mało co.
Ma to i sio, karotenoidy, fitosterole, cuda wianki. Idealnie pasuje do skóry dojrzałej i potrzebującej wsparcia. Pasuje do każdej pory roku, gdy zimą mroźno i wieje, a w domu kaloryfer suszy, wiosną i jesienią, gdy skóra potrzebuje wzmocnień i latem, gdy wiatr i słońce suszą nas na wiór. Idealny do skóry chorowitej, lichej, alergicznej i błądzącej po wieloletnich próbach kosmetyków komercyjnych. A też do odleżyn, odmrożeń, oparzeń i blizn. W co mówię, bo z bliznami i oparzeniami słonecznymi to jestem na ty. No i ze zmarszczką. A że jestem też wielką orędowniczką godnego starzenia się, to wystawiam rokitnikowi piedestał na Rynek Główny.
Rokitnik jest jak Kevin Costner w filmie The bodyguard, ochroni, wesprze, ukoi, ukocha.
Miodowe tulenie lica (będzie niewegańsko)
35 g miodu kwiatowego z etycznej pasieki zmieszać z
10 g dobrego oleju rokitnikowego i
5 ml nalewki propolisowej (może być taka 7% z apteki)
dodać 2-3 krople olejku geraniowego i wymieszać dobrze
Jest to maska do twarzy do codziennego używania przed kąpielą lub przed porannym mejkapem. Nałożyć na zwilżoną skórę twarzy, szyi i dekoltu na minimum kwadrans. Odżywia, łagodzi, wzmacnia, poprawia koloryt oraz oczywiście odmładza o dekadę.
Dwufazowe serum (zamiast toniku i kremu lub uzupełnienie między tonikiem, a kremem)
5 ml oleju rokitnikowego połączyć z
5 ml oleju z pestek malin lub dzikiej róży i
15 ml oleju słonecznikowego
dodać 20 ml ulubionego hydrolatu (wody kwiatowej pozyskanej z destylacji rośliny parą wodną)
i 5 ml kwasu hialuronowego 1,5%
Jest to serum pod oczy, pod nos, pod polik, pod skronie i pod brodę czyli wszędzie tam, gdzie jest twarz i jej okolice, a także na dłonie! Robi tak dobrze, że od razu po użyciu chce się kwiczeć. Proszę spróbować, będzie pani zadowolona. Serum silnie regeneruje i pozwala odetchnąć skórze, zwłaszcza tej, co gubi elastyczność i gibkość. Gotowe serum przelać do butelki z pipetką lub w takiej od razu robić. Serum należy przechowywać w lodówce i zużyć w ciągu 2-3 tygodni lub dodać ekokonserwant (np Leucidal max 2% i witaminę E 2% przedłużą żywotność do kilku miesięcy). Serum można stosować także jako wcierkę do skóry głowy. Włos tęskni za dobrymi olejami!
Mazidło cipkowe (i siusakowe też, na infekcje, podrażnienia, a także do masażu genitaliów)
70 g oleju migdałowego podgrzać z:
10 g wosku pszczelego (można wymienić na wybrany wosk roślinny, wówczas trzeba dać go więcej, namawiam na eksperymenta) i jak ostygnie do ok 40*C dodać
20 g oleju rokitnikowego i porządnie wymieszać, można użyć spieniacza do cappuccino (ważne, by olej rokitnikowy nie był podgrzewany czy dodawany do zbyt gorących tłuszczów, bo się moc jego wykopyrtnie)
Jest to prosta maść rokitnikowa 20%, którą można stosować także na podrażnienia odbytu, hemoroidy i stany zapalne, otarcia i odparzenia krocza. Powinna być przechowywana w lodówce max rok. Jest świetna na popękaną skórę dłoni i pięt, leczy skórki wokoło pazura, samego pazura też leczy. Opala ciało na złoto, ale nie trwale, pomarańczowa poświata znika wraz z wchłonięciem w skórę i błony śluzowe.
Oprócz cennego oleju, z rokitnika pozyskuje się liście na wzmacniającą herbatę (Syberia, Ałtaj) i owoce na sok, witaminową bombę i na susz do przyrządzania witaminizujących herbat. Susz owocowy jest dodatkiem do mieszanek w chorobach skóry i włosów, wzmacniających odporność, przeciwmiażdżycowych i przeciwreumatycznych, a także do paszy dla zwierząt, przede wszystkim dla koni (zresztą nazwa rodzajowa Hippophae pochodzi od greckich słów: hippos – koń i phaos – błyszczący, tak świetny jest jegomość na końską sierść).
P.S.
Pisząc ten artykuł przejrzałam w social mediach “hasztag rokitnik” i dowiedziałam się dwóch plotek, które pospiesznie dementuję:
- „olej pozyskuje się z liści” – absolutny bulszit, proszę nie ufać głupocinom
- oraz że „olej rokitnikowy szkodzi na wrzody żołądka” – oto druga wierutna bzdura.
Olej pozyskuje się z pestek lub całych suszonych owoców, a na wrzody taki olej się wręcz zaleca, zresztą i dla ludzi, i dla zwierząt. To tylko namiastka tego, co w sieci podśmierduje. Zaglądajcie i czerpcie z rzetelnych źródeł i zawsze sprawdzajcie w zaufanych księgach, jeśli chcecie pracować z roślinami. Bowiem albowiem powtarzam i zaklinam: praca z roślinami wdzięczną jest, jeśli wiesz co robisz, w myśl dawnego przysłowia: „I rośliny, które zabijają, od ziół zdrowych swój początek mają”.
Wspaniałych doświadczeń życzę, a nader wszystko spróbowania samodobrowego Kogla Mogla do ciała i rąk, co rokitnikiem stoi.