Mniszek (Taraxacum officinale) w magii roślinnej ma moc wskazywania drogi w pokoju, ciszy, zdrowiu i pogodzie ducha. Jest zeniczny i holistyczny jak mindfulness i stara szamanka. Jest jak wdech i wydech. Jest jak dobry mnich i mądra lekarka co rozpoznaje tendencje, zapobiega i leczy naraz. Uzdrowicielka. Może zatem mniszek mógłby stać się non binary herbal person? Do przemyślenia. Z niczego nie drwię, naprawdę cieszę się swoimi postępami w rozumieniu roślin i ich szerokich zastosowań dla ludzi i zwierząt i szukam rozwiązań językowych. W moim odczuciu są zioła, które mają energię obu płci, jakkolwiek dziś to dziwnie brzmi.
Mniszkowa moc
Mniszka jest zielem żołądkowym i wątrobowym, wzmacniającym i odtruwającym, żółciopędnym i moczopędnym. Zmniejsza poziom cukru we krwi. Przyspiesza metabolizm, a gdy ten sprawnie wyrzuca śmieci z organizmu na bieżąco (raz w roku na wiosnę wystarczy), to i skóra ma się znacznie lepiej, bo jakby nie patrzeć, ludzki organizm jest ze sobą połączony. Skóra nie jest osobnym bytem od trzewi czy żył, jak czasami sugerują reklamy i wg mnie utrwala medycyna alopatyczna.
Ma bogaty skład naprawczy dla ludzkich organizmów. Zresztą człowiek, jak krowa i kura, powinien poznać mniszkową moc, jeśli zdrowie mu miłe.
Najbogatszą w inulinę częścią mniszki są korzenie, na które przyjdzie pora jesienią, ale też łodygi, o tym niżej. Mniszka zawiera prebiotyki, sole mineralne z przewagą potasowych i witaminy. Płatki zawierają też luteinę, czyli chronią wzrok.
Wizyta u Mniszki
Wyobrażam sobie czasy, w których będziemy znały swoje ciała i organizmy tak dobrze, że będziemy przychodzić do roślin, jak chodzimy do ortopedy, dentystki i ginekolożki.
– Dzień dobry pani Mniszko lekarska, przychodzę po wsparcie schematu śledziona – metabolizm – osłabienie – skóra.
– A dzień dobry, dzień dobry. Bardzo proszę usiąść, odprężyć się, już się tym zajmiemy. Pani sobie zanotuje: 2 razy dziennie przez cały maj proszę zjadać kilka surowych liści, raz dziennie parzyć garść kwiatków i popijać przez cały dzień małymi porcjami, a na kurację, jako lek, przygotować sobie proszę wyciąg na wódeczce i glicerynie i popijać go 2 razy dziennie po łyżce przez 2-3 tygodnie. Raz na kwartał!
I wręcza karteczkę z przepisem:
“Utarte kwiaty i liście – pełną szklankę, zalać szklanką gliceryny i szklanką wódki w słoju. Szczelnie zakręcić i odstawić na 2 tygodnie, od czasu do czasu słojem potrząsnąć. Następnie przecedzić do ciemnych butelek. Użyć do tego wielokrotnie złożonej gazy. Podpisać butelkę i zażywać.”
– Ale pani Mniszko, ja nie spożywam alkoholu, zastąpić czymś wódkę?
– A tak, ciągle zapominam, że wasze społeczeństwo przestało używać etanolu do sporządzania lekarstw, tylko uzależniło się od niego i teraz macie przenoszone z pokolenia na pokolenia traumy. Przykro mi. Proszę w takim wypadku zalać samą gliceryną, dwie szklanki gliceryny. Końcowy produkt będzie wówczas bardzo gęsty, ale równie skuteczny. Ale do ucierania mniszka skropić go trochę spirytusem należy. A spirytusu to wlać sobie w butelkę z atomizerem i mieć pod ręką w kuchni, spirytus w domu jest?
– Dziękuję. A czy mogę później ten wyciąg podawać także dzieciom i babci?
– Tak. Dzieciom można dodawać pół łyżeczki do naparu ze stokrotek i wrzosu, gdy niedomagają, a babci do naparu z kwiatów lipy i bzu czarnego w kuracjach raz na kwartał. Uwaga, moczopędne!
Idź się zakoleżankować z Mniszką w słoneczny dzień, zbierz liście, pączki i rozwinięte kwiaty z pyłkiem, nad którymi latają trzmiele, motyle i pszczoły. Bądź dla Mniszki miła, a odpłaci się sowicie.
Liście
Liście mniszka dobrze komponują się w zestawieniu z bardzo smakowitymi liśćmi babki zwyczajnej (Plantago major) i pokrzywy (Urtica dioica). Wśród majowych roślin, którymi można się obżerać i połączyć na patelni albo do mrożenia z mniszkami, pokrzywą i babką, jest kurdybanek, podagrycznik, czosnaczek, gwiazdnica, przytulia.
Najlepsze są młodziaki bez zawiązki kwiatowej – pół koszyka do folii i zamrozić lub zrobić sok – szoty w kielonkach, superfood turboultra, a kilka garści na patelnię, jak szpinak. Czosnek, sól, oliwa. Bądź jak paryżanka, madmuazel o licu świetlistym, zachowaj młodość i wigor (we Francji liście mniszka jada się w sałatkach wiosennych i jest równie popularny co młode liście szpinaku czy sałat).
Z zielonego bukietu można robić soki z jabłkiem lub marchewką lub posiekane na drobno zalewać zimną wodą na noc, rano przecedzić, odcisnąć porządnie i pić na zdrowie! Gorzkie! Nasze brzuszki kochają gorzkie, a my, puch marny, zapomnieliśmy o gorzkim smaku w naszej diecie. Wracamy, wracamy!
Pąki
Pąki kwiatów – te małe kulasie bez łodyżek – kisimy jak ogórki. Wypełniamy nimi słoiczki, dokładamy po zielu angielskim, kilka kulek gorczycy, ząbek czosnku, kawałek korzenia chrzanu (opcjonalnie), można poszaleć z ziarnem kolendry, liściem laurowym, co kto lubi – i zalać gorącą solanką – na 1 litr wody 1 łyżka soli kamiennej. Zakręcić szczelnie, po kilku dniach schować w chłodniejszym miejscu. Kiszone mniszki są jedyne w swoim rodzaju. Albo kocha się ten smak, albo się go nie cierpi. Osobiście doceniam je bardzo w sałatce żydowskiej z ogórkiem kiszonym, ziemniakami i cebulą.
Kwiaty – galaretka do jedzenia
Klaudia Sidorowicz, autorka bardzo przyjemnego podręcznika “Ogród probiotyczny – nowy sezon” i instagramowego konta @mywayofgardening proponuje alternatywę dla syropu mniszkowego, popularnie zwanego mniszkowym miodkiem.
1. Kobiałkę kwiatów należy rozsypać na prześcieradle, żeby wszelkie robaczerro sobie poszło, po godzinie umieścić kwiaty w garnku.
2. zalać 3 litrami wody, zagotować i trzymać na małym ogniu przez kwadrans
3. dodać 2 pokrojone w plastry cytryny i zostawić na noc
4. następnego dnia przecedzić, dodać 1 kg ksylitolu i 3 łyżki agar-agar
5. zagotować mieszając
6. gorący syrop przelać do małych słoiczków, zakręcić, nie pasteryzować
7. podczas stygnięcia galaretka stężeje; przechowywać w chłodnym miejscu
Kwiaty – szampon do włosów
Królowa botanicznych kosmetyków Inez Herbiness napisała kiedyś o szamponie z wianka mniszkowego. Od tamtej pory nigdy inaczej nie patrzę na kwitnące mniszki – od razu widzę przekrój łodygi, mleczko, bogaty skład, który włosom przynosi ulgę i leczy skórę głowy. Inulinę z łodyg, która daje poślizg, połysk i przyjemność dotyku. Kolor z kwiatów, bo szampon jest złociutki jak słońce!
Moja wersja szamponu mniszkowego:
1. wrzucić wianek i pół łyżeczki soli do garnka, zalać pół litra wody
2. dodać trochę soku z cytryny lub octu (lub inny kwas, jak masz, jak się znasz, żeby pH płynu spadło do ok 5 – nie unikniesz papierków lakmusowych w domowym labie!), gotować na małym ogniu kwadrans
3. odstawić do ostygnięcia, potem przecedzić – najpierw przez sitko, potem przez papierowy filtr do kawy (filtrów do kawy też się nie uniknie)
4. dodać płaską łyżeczkę (ok 3-4 g) gumy ksantanowej, zmiksować, odczekać chwilę, powtórzyć miksowanie; zrobi się gęsty płyn, żel właściwie
5. dodać glukozyd kokosowy lub decylowy – 50 ml (5 łyżek) – to łagodne detergenty z certyfikatami do stosowania w kosmetykach eco i nieuczulających
6. konserwować olejkiem eterycznym: rozmaryn, paczuli, kolendra, drzewo herbaciane – w zależności od potrzeb i upodobań. Na tę ilość szamponu dajemy 5 ml olejku.
Do zrobienia takiego szamponu możesz wykorzystać dodatkowo młode liście żywokostu, przytulii, pokrzywy, kurdybanka, krwawnika, wrotyczu. Po prostu oprócz wianka wrzuć do garnka bukiet dzikich ziół.
Wszystkie potrzebne do wykonania szamponu półprodukty możesz zakupić online w sklepie Ukręcone lub Chwaściarni, które są samodobrowymi przyjaciółkami i wspierają nasze samodobrowe działania.
Tymczasem dbajmy o siebie i tę jedyną naszą glebę, która nas karmi i odżywia, uczmy się pokory wobec przyrody i stawajmy się jej częścią day by day.
Do następnego!
Zdjęcie Anny Czeremchy w wianku z mniszka wykonał P. Mikucki